,,Biała klacz"





Rozdział I
NIE!
   -Nie. Nie. Nie. Nie. To niemożliwe. To się nie stało. Nie. To koszmar. Tylko sen. Otworzę oczy i będzie... doooobrzeeee...
Głos Lilianne załamał się i dziewczyna wybuchnęła płaczem. 
-Kochanie, przykro mi...
Te słowa dobiegły jakby z daleka. To nie ta rzeczywistość. Koniec...
-Lilly, wiem, że ci smutno. Mnie też...
-Smutno? Smutno?! Mamo, ,,smutno" to...
-Za mało powiedziane, tak? Skarbie, Danny nie żyje. Nie zmienisz tego. Niestety. Też chciałabym, żeby wrócił...
W oczach pani Anny zakręciły się łzy. Śmierć syna uderzyła ją mocno i znienacka. Była w rozpaczy.  A jeszcze trzeba uspokajać biedną Lilianne...
-Mam tego dość. Lilly, idź się połóż, poczytaj, porozmyślaj... Nie wiem. Muszę... się z tym oswoić... Idę do swojego pokoju.
Lilianne została sama.
,,Nienawidzę koni"  - pomyślała.
 * * *

   Zła wiadomość pojawiła się tego dnia około dziesiątej. Danny brał udział w zawodach jeździeckich juniorów. Konkretniej - w skokach. Rodzina była pewna wygranej. Instruktor również. I sam Danny...
   Nikt nie wiedział, co dokładnie się stało. Czy zawinił koń, czy jeździec - nie wiadomo. Wiadomo, że nie udał się skok. I chłopiec spadł. Z dużej wysokości. Na kark. 
   Karetka stwierdziła śmierć na miejscu. Zawiadomiono rodzinę. A ta wpadła w rozpacz. Jedenastolatek zapowiadał się na doskonałego jeźdźca. Cios był bardzo bolesny. 

* * *

OD: Britney
DO: Lilianne
Co się stało? Czemu Cię wzięli?

OD: Lilianne
DO: Britney
Przyjdź do mnie. Powiem Ci. 



Rozdział II
Rozmowa
Zakapturzona postać przemknęła ciemną, wąską uliczką. Poruszała się jednocześnie szybko, ale ostrożnie, jakby bała się spóźnić oraz nie chciała zostać przyłapana. Po chwili zatrzymała się przed brudną, starą kamienicą. Stanęła przed drzwiami i wymamrotała:
-Aşkara çıxarmaq.
W ścianie pojawiły się wąskie, spróchniałe drzwi. Postać w pelerynie wśliznęła się do środka.
-Długo cię nie było - rozległ się męski głos - Mam nadzieję, że znajdziesz wytłumaczenie.
-Mam bardzo istotne informacje - odpowiedział głoś spod peleryny, niewątpliwie należący do kobiety.
-Jakież to informacje zatrzymały cię na tak długo? Wiesz, że to niebezpieczne.
-Chłopiec nie żyje.
-Co takiego?! - męski głoś wyrażał przerażenie. - Jak to się stało?
-Wypadek podczas zawodów jazdy konnej.
-Gorzej już być nie mogło...
-Ale jest. Dziewczyna znienawidziła konie.
Mężczyzna przejechał ręką po twarzy.
-To znacznie komplikuje sprawę.
-Wiem. Trzeba zacząć już teraz. Za dwa lata będzie za późno.
-Katrine, ona ma 14 lat! Nie podoła...
-Musi. Dobrze o tym wiesz.
-Nie zmusimy jej. Ona sama...
-Kiedy mam to załatwić? Pospiesz się. Niedługo zamykają okna.
-Musisz to zrobić za tydzień.
-W czwartek?
-Tak. Najlepiej około północy. Inni domownicy muszą spać.
-Zgoda. Załatwię to, ale jeśli się przestraszy?
-Każ jej przełamać strach. I tak pomyśli, że śni.
-W takim razie do zobaczenia.
Mężczyzna westchnął.
-Powodzenia w misji, Katrino.

C. D. N. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz